środa, 2 kwietnia 2014

dres kołd.

Cześć i czołem.
Wam też te słoneczne promienie dają tyle radości i chęci do działania? Płacz jest wtedy kiedy, trzeba iść do pracy, a propo pracy. Dzisiaj po raz kolejny zapytano mnie dlaczego, nie zajmuję się blogowaniem/modelowaniem, ogólnie byciem panią Sową, na poważnie. Strasznie nie lubię tego pytania. Sprawia, że zaczynam mocno o tym myśleć i głowić się nad sprawami, które torują mi drogę do poświęcenia się temu wszystkiemu na sto procent. Taka tam lekka drama umysłowa, ale przelotna jedynie. Trzeba się cieszyć tym co się ma, robię to. Kiedy tylko mogę, próbuję ogarniać pomysły swoje, czy też pomagać innym w realizacji jakiś ciekawych pomysłów. Dzisiejszy dzień był właśnie takim, mocno kreatywnym czasem, już czekam na efekty.

szmatki:
Bluzka basic z H&M, coś tam gdzieś tam, bo tani bo ładny bo kolor pod oczy pasujący
Bezrękawnik z SH, mimo że mocno za duży na mnie uważam, że jest idealnym oversizem do mocno streetowej stylówki
Spodnie z C&A, serdecznie polecam zwykłe rurki z wysokim stanem
Koszula Hrabiemu ukradziona
Buty C&A, zobaczyłam zakochałam się kupiłam.

Naszyjniki od Asi z TorBa lubię baardzo <3

Zdjęcia wykonała Agata aka Piontek w czwartek, Agata Piątkowska Fotograf .









sobota, 15 marca 2014

Sowa marnotrawna.

Działania spontaniczne w iście sowim stylu. Wydaje mi się, że systematyka przychodzi z wiekiem, poczekam.

Wraz z nadejściem wiosny urodziły się nowe plany i zajawki. Obudziły się chęci i wspólne nakręcanie do pracy. Obudziła się również moja szafa! W odstawkę poszły futra, zimowe płaszcze i grube wełniane szaliki. Schowałam je tak bardzo głęboko, żeby nie musieć pamiętać, przez kolejne dłuuuugie słoneczne miesiące, o istnieniu temperatury poniżej zera. Na miejsce wełny, wskakują coraz to lżejsze szmatki, z czego raduje się moje sowie serduszko. Słońce za oknem, daje większe możliwości, czyż nie jest tak? Obiecałam sobie w tym roku, że nie będę ograniczać się wyłącznie do streetowych stylizacji, odrobina elegancji w stricte kobiecym wydaniu, może być bardzo dobrym uzupełnieniem. Poza tym, niedobrze kiedy panie zapominają jak chodzić w szpilkach. W pełni rozumiem poczucie bezpieczeństwa i komfortu w adidasach,trampkach czy innym obuwiu, nie oddalającym nas za bardzo od ziemi, sama jestem fanką wyżej wymienionych, ale szpile to szpile, trzeba umieć i kropka. Dlatego z nadejściem wiosny, zaczynam uczyć się na nowych płaszczyznach, przypominać zapomniane i działać z tym z czym mogę. Możliwości jest dużo, trzeba je sobie po prostu wziąć.


szmatki:
Różnie mówią, prochowiec, płaszcz, wiatrówka. Sama nie wiem, lubię go bardzo takiego beżowego, pasuje do większości czy to jasnych czy ciemnych kolorów, prosto z SH.
Kamizelka, bo modna i wygodna, z jasnego jeansu. Wołała do mnie "mamo!" w jednym z Wrocławskich SH.
Sieciówkowa bluzka z Sinsay, polecam serdecznie ich t-shirty, cudowna bawełna.
Spodenki skórzane, przerobione zwężone przezemnie, ze spodni znalezionych w SH.
Buty, moje ulubione odkąd je mam, Primark




                                                                                 




wtorek, 11 lutego 2014

czerwieni sie pani sowa.

dzień dobry ? dziś lekko szary, chociaż w głowie pokolorowany umiejętnie.
Przekonuję się do odcieni czerwieni. Ubrań w szafie, sztuk jedna. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego tak jest, skoro to taki wyraźny kolor. Wniosek jest jeden, blondynce wolno a wcześniej po prostu nie fitowało ;) Dlatego apeluję do Was drogie koleżanki blondynki, noście się w czerwieni. Mój plan na przyszłość, niedaleką bardzo, bo zaraz chwytam za portfel i jadę! Jak znajdę coś najpiękniejszego, na pewno się tym z Wami podzielę.
Tymczasem miłego wtorku, oby był estetyczny.

szmatki: bluzka H&M, spodnie typu boyfriend C&A





poniedziałek, 6 stycznia 2014

Ma Ma Ma dona?

Piękna wiosna za oknem cieszy moje oczy. Modlitwy zostały wysłuchane, będę miała w końcu urodziny w lecie! A jak spadnie śnieg to jade do Kalifornii. Albo KaliWrocław, albo uciekam z kraju.
Piszę dziś esej tu, bo Iza się złości jak rzucam zdaniami kilkoma i życzę dobrej nocy. Jest o czym opowiadać, ale czy czyta ktoś, tą myślodsiewnie pseudo blogerki, która to nawet w szpilkach chodzić nie potrafi? Taka ze nie dama. Sylwestrowy obcas zagościł na stopach całe 15 minut, a 15 centymetrów zamiast zdobić, spało pod łóżkiem. Gdyby szpilki mogły mówić, moje pewnie skrzyczały by mnie, za ten kurz, co to je w szafie obleka. Tyle z bycia divą, usprawiedliwiam się w sumie tylko tym, że moje 173cm wzrostu, nie wymaga dodawania sobie niczego więcej. Do makro mnie wpuszczają, w każdym sklepie do lady sięgam spokojnie, a jak Malinowemu daje buzi i na palcach muszę stawać, to całkiem miło mi się robi, bo w tym swoim stosunkowo wysokim byciu, czuję się malutka taka. Nie będę pisać o modzie. Postanowiłam tak w sylwestra. O modzie, stylach, trendach czy innych takich, zdjęcia opowiadają. Jak się nauczę języka branży w tej szkole, do której w końcu pójdę, bo ide tam na pewno, to będę pisać profesjonalnie a nie jakieś tam pitu pitu. I do Vogue od razu! Bez zbędnych ceregieli, prosto na szczyt.






czwartek, 2 stycznia 2014

nowy malinowy rok.

Noworoczny dobry wieczór.
Tak bardzo leżę od dwóch dni... Że nic tu konstruktywnego napisać nie jestem w stanie.
Kolejny, lepszy czy gorszy? Okaże się, ja zakładam, że lepszy.
Start w objęciach aparatu Izy, start w ramionach najchudszego w mieście. Lepiej być nie może.
Bawcie się, ja mam zamiar.





niedziela, 22 grudnia 2013

konstelacje.


Opuszkami palców badam kosmos. Uczę się dróg mlecznych i gwiazd konstelacji, na plecach wypisanych, w postaci małych czarnych punkcików. Z zachłannością w pełnym wymiarze chłonę. Wymiar, brak wymiaru, studnia bez dna szczęścia i uśmiechów. Przestałam już biegać za motylami w pokoju, koegzystencja pełna, polubiliśmy się, one latają ja patrzę.
Pracowite dni przed świętami bez śniegu. Mówią, że do braku białego puchu czas się przyzwyczaić, nie chce myśleć ile w tym prawdy. Ładniej te lampki kolorowe wyglądają w śnieżnym odbiciu , niż w tych jesiennych kałużach, bo kto to widział deszcz w grudniu. Ubierać się niby można lżej, ale zima nie jest od lekkiego ubierania. Może wieczorami coś tam wieje wiatr jakiś, ale w tedy MAI kominy na szyje i jakby wiatru też nie było. Kominy MAI właśnie. One są powodem tej nieustającej pracy ostatnio. Nowe ludziki w życiu nastały i kolejny powód do uśmiechania, bo cudowni są. Rzeczy powstają, wszyscy do przodu, pokaże Wam już niedługo bardzo.
Dużo szczerych rzeczy mówię ostatnio.
Bawcie się.






środa, 18 grudnia 2013

kolabo, ładne słowo.

Cześć i czołem.
Pisałam ostatnio, że dzieją się rzeczy i proszę. Efekty współpracy ze świetną ekipą, na załączonych obrazkach, wykonanych przez Martę. Słoneczny poranek, nasza medżik szóstka, szmatki od Hustla Premium, Majkowe kominy (najcieplejsze na świecie) i bryle od Brylove, czego chcieć więcej? Nic dodać nic ująć, po prostu działamy dalej. Kolabo, bo ładne to słowo, zastosowanie odnalazło w czynach i dalszych planach, czekam na więcej, mam nadzieję, że wy również.